Headhunter - Recenzja gry  |  Autor - Radek


 


Niedaleka przyszłość, w ramach walki z przestępczością zostaje utworzona nowa komórka - ACN, czyli Ant Crime Network. Z biegiem czasu wypiera służby mundurowe jak policję czy wojsko, zastępując ich tytułowymi headhunterami. Wszystko zostaje sprywatyzowane, a transplantologia staje się nowym intratnym biznesem, który służy najbogatszym. Witaj w świecie Łowcy Głów, gdzie ludzkie organy są cenniejsze niż samo życie.

Developerzy z Amuse nie kryli się z fascynacją starym kinem sci-fi, zwłaszcza
"Robocop'em". Wydarzenia nakreślają przebitki z propagandowych wydań informacyjnych pomiędzy misjami. To one nadają ton opowieści i wprowadzają w historię. Lekko prześmiewczą, ironiczną, ale też bardzo utopijną. Redaktorzy z uśmiechem na ustach zachęcają m. in. do denuncjowania swoich najbliższych lub informują o zakazie exportu hamburgerów do Rosji (jakże aktualne!).
ACN to wypisz wymaluj OCP, ale zamiast robo gliny wcielamy się Jacka Wade'a. Wybudzony ze śpiączki musi poznać swoją przeszłość oraz rozwikłać tajemnicę zabójstwa Christophera Sterna - założyciela ACN. Scenariusz to jeden z najmocniejszych punktów gry. Fabuła jest bardzo dobrze poprowadzona, trzyma odpowiednie tempo i śledzi się ją z zaciekawieniem.

Headhunter miesza patenty z najpopularniejszych tytułów tamtego okresu. Gra to przede wszystkim trzecioosobowy action-adventure. Strzelania jest tu całkiem sporo i daje sporo satysfakcji. Wzorem Syphon Filter jest tutaj auto-aim z możliwością przełączania celów.
Prawym triggerem przygotowujemy broń, wtedy kamera ustawia się za plecami naszego herosa z lekkim wychyleniem kamery w prawą lub lewą stronę, w zależności od pozycji przeciwnika. Jack dodatkowo potrafi kucać, wykorzystywać osłony oraz wychylać się zza rogu. Warto podszkolić się w wykorzystywaniu osłon, bo szarże na przeciwników szybko zakończą się zgonem. Twórcy zaimplementowali też stealth kill'e, ale trzeba być centralnie za przeciwnikiem w linii prostej, aby Jack elegancko skręcił kark, co może nastręczać trudności. Obowiązkowo występują też spotkania z bossami. W większości przypadków faszerowanie wrogów dużą ilością pocisków nie wystarczy. Trzeba znaleźć słaby punkt oraz wykorzystywać otoczenie. Gra nie podsuwa nam żadnych oczywistych podpowiedzi, trzeba trochę pogłówkować. Mamy też zbieranie przedmiotów i używanie ich w odpowiednich miejscach. Trafią się też
okazjonalnie zagadki, np. mieszanie chemikaliów w odpowiednich proporcjach aby uzyskać bombę. Nic nadzwyczajnego, ale jako odskocznia od strzelania sprawdza się całkiem nieźle. Jack na początku ma do dyspozycji tylko standardowy pistolet z nieskończoną ilością amunicji, który, wierzcie lub nie, stanowi najbardziej przydatną broń w całej grze! Szybko jednak rozbudujemy nasz ekwipunek. Wraz z postępami Jack będzie musiał zdawać testy na coraz lepsze licencje – tych jest 4 i dzielą się na C, B, A, AAA. Przypomina to VR Missions z Metal Gear Solid. Testy składają się z kilku segmentów. Jest zaliczanie motocyklem checkpointów, cicha eliminacja wrogów lub zabicie ich określonej ilości. Licencje dają nam nowe bronie, sprzęt i przede wszystkim dostęp do tajnych dokumentów, które rzucą co nieco światła na dziejące się wydarzenia. Nasz ekwipunek powiększymy o shotgun'a, karabin oraz
wyrzutnię rakiet + dodatkowe miejsce na amunicję, granaty czy apteczki. Jack dodatkowo przyodzieje kamizelkę kuloodporną, której funkcji tłumaczyć chyba nie muszę. 

Wcześniej wspomniałem o motocyklu - stanowi on bardzo istotną cześć rozgrywki. Twórcyoddali nam całkiem dobry model jazdy oraz spory teren po którym możemy dowolnie przemieszczać się naszym jednośladem. Jednak to nie GTA i nie mamy tutaj dowolności w dobieraniu zadań, wszystko odbywa się w liniowy sposób. Szybką jazdą lawirując pomiędzy innymi uczestnikami ruchu nabijamy pasek doświadczenia, który pozwoli nam przystąpić do egzaminów na coraz to wyższe licencje. Cześć graczy mocno narzekała na ten element. Nie zabrakło również krytyków poruszania się motocyklem oraz same kolizje, a w zasadzie ich brak. Jack jak przyklejony siedział twardo na siodle. Mój jedyny zarzut to niewykorzystany potencjał motocyklu. Jedna misja gdzie dojeżdżając w różne części miasta musimy rozbroić bomby to zdecydowanie za mało. 

Jeśli już mowa o misjach to są one całkiem zróżnicowane. Mamy infiltrację bazy gangu motocyklowego, odwiedzimy opanowaną przez terrorystów galerię, obowiązkowo zwiedzimy kanały i doki (a jakże!). Zamknięte pomieszczenia cieszą oko zróżnicowanymi szczegółowymi teksturami, a postacie składają się z solidnej liczy polygonów. Jest też trochę interakcji z otoczeniem - monitory, drukarki, butelki można elegancko rozwalać, a po strzeleniu, np. w półkę z książkami, te bardzo ładnie rozpadają się na mniejsze kawałki swobodnie opadając na ziemię. Całkiem przyzwoicie wypada też oświetlenie. W jednym z pomieszczeń można trafić na bujający się żyrandol, który w naturalny sposób oświetla stojący na biurku komputer.
Warto też wspomnieć o deszczu, który potrafi przemoczyć ubranie Jacka. Jednak nie
wszystkie miejscówki są tak dopracowane. Otwarte przestrzenie świecą pustką, a jadąc motocyklem często widać dorysowujący się horyzont. Pomimo tego Headhunter to jedna z ładniejszych gier na Makarona.

Słów kilka o warstwie audio. Cała ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Richard'a Jacques'a jest genialna, a pompatyczny motyw przewodni na długa zapada w pamięć przywodząc na myśl największe hity kina lat 80. Voice acting również wypadł bardzo dobrze. Głosy są odpowiednio dobrane do postaci, a i same dialogi są nieźlenapisane. Generalnie udźwiękowienie jest bez zarzutu.

Dreamcast potrzebował takich gier, w swoim gatunku HH jest bezkonkurencyjny. Amuse stworzyło jeden z ostatnich dużych hitów na sprzęt Segi. Gra zebrała bardzo pozytywne noty w tamtym czasie, i nawet dziś po tych 23 latach grało mi się tak samo dobrze jak za pierwszym razem. Nowym graczom może doskwierać trochę toporne sterowanie (ale i obecne tytuły wypadają słabiej na tym polu) i zbyt duża ilość loadingów, ale jeśli się przymknie oko na te kwestie to z gry można czerpać ogromne pokłady radochy!
Headhunter został wydany po czasie też na PS2, więc kto nie grał niech czym prędzej to nadrabia. Polecam.

 Recenzja w wersji rozszerzonej udostępniona przez autora dla portalu SEGA-SKY. Treść standardowa dostępna w magazynie Dreamcast Extreme