Phantasy Star Online - Recenzja gry  |  Autor - Century Child

 

 

Zainspirowany grą Phantasy Star On-Line Blue Burst na PeCety (thx to Rolly), postanowiłem na nowo sprawdzić tytuł, który zapoczątkował sieciową rozgrywkę, który był kamieniem milowym dla gier MMORPG. Tym tytułem jest właśnie Phantasy Star OnLine.

Jak już radEk w jednej ze swych recenzji słusznie stwierdził, Dreamcast cierpiał na brak RPG. Nie było zbytnio w czym przebierać, gdyż nie było crap'ów (stosując się do zasady, iż "tonący brzytwy się chwyta"), ani też tytułów, które by przyciągnęły gracza na dłuuugie godziny, jak to RPG mają (czy też powinny mieć) w zwyczaju. Pustkę tą wypełniło kilka dobrych pozycji i jedną z nich na pewno jest właśnie PSO. Jednak trzeba sobie zadać pytanie: jak dobrą grą jest Phantasy Star OnLine?


W kilku poniższych akapitach postaram się odpowiedzieć na to pytanie, wyszukując wszystkie plusy i minusy tej gry.


Fabuła tej części Phantasy Star nie jest nad wyraz wybitna i w większej części jest tylko pretekstem do przystąpienia do doskonałej rozgrywki w świecie gry, jednak nie omieszkam sobie jej wam przybliżyć: ludzie w celu uniknienia skutków zbliżającej się destrukcji, rozpoczęli masowy projekt ewakuacji z zagrożonej planety, znany jako "Pioneer Project". Jednocześnie poszukując nowej planety do kolonizacji, wysłali statek "Pioneer 1" z ludźmi, mającymi znaleźć nowy, bezpieczny "dom". Takowym miała być nowa planeta - Ragol. Coś niespodziewanego i tajemniczego wydarzyło się jednak na miejscu - kontakt z "Pioneer 1" został zerwany, a nikt nie wiedział, co się tam stało... Ty, jako wojownik zamieszkujący "Pioneer 2" masz za zadanie dowiedzieć się, co dokładnie stało się na planecie Ragol i co z ludźmi z "Pioneer 1". Nie będzie to jednak łatwe zadanie, gdyż na Twej drodze stają różnorodne monstra, etc.... w tym momencie zaczyna się prawdziwa zabawa.


Już po chwili obcowania z grą widać, iż PSO jest w głównej mierze nastawiony na rozgrywkę sieciową, dowodem czego jest unikatowy "Serial Number" oraz "Access Key" dołączony do oryginalnego egzemplarza gry, oraz możliwość wyboru trybu rozgrywki na początku gry: On-Line lub Off-Line. On-Line, to jak sama nazwa wskazuje gra przez internet, i tu właśnie potrzebny jest (a raczej był... ) wspomniany "Access Key" i "Serial N°", za pomocą których tworzymy nasz unikatowy profil i otwieramy przed sobą wrota PSO. Tryb Off-Line jest natomiast identyczną rozgrywką (choć też nie do końca, ponieważ On-Line jest bardziej rozbudowane, a to za sprawą nowych quest'ów oraz przedmiotów) jak On-Line z tym wyjątkiem, że w grze "śmigamy" sami (przez to po dłuższej grze można odczuwać straszne znużenie...). Grę Off-Line urozmaicono w porcie PSO na "sześcian" Nintendo, dzieląc ekran na pół i dając możliwość gry z drugim graczem. Pozostaje tylko obejść się smakiem i szukać zalet w wersji na DC w inny aspektach. A tych jest nie mało... jak tylko znajdziecie się w pierwszej lokacji, powali was piękno świata przedstawionego oraz żyjących w nim elementów !

W mojej opinii, PSO jest najładniejszym RPG na Dreamcast'a, gdyż SEGA stworzyła bajeczny świat, zachowując jednak dozę realności - nie ma tu, jak to gdzieniegdzie bywa przejaskrawionych barw, ani tym podobnych rzeczy, za to wszystko zostało stworzone w bardzo przystępny dla oczu gracza sposób. Polecam szczególnie sprawdzić tę grę w akcji na monitorze komputera poprzez VGA Box - miód wprost wylewa się z ekranu, racząc nas niezwykłymi efektami graficznymi. Nie chcę się powtarzać, ale muszę: otaczający nas świat jest wspaniały pod względem graficznym, modele postaci są także bardzo ładnie wykonane (w grze mamy kreator postaci, w którym możemy sobie stworzyć postać wedle naszych upodobań, mając do wyboru w dodatku 3 różne klasy, w każdej po 3 rasy... trzeba przyznać, że kombinacji jest sporo i trudno raczej natrafić w Internecie na identycznie wyglądającą postać ) - nie mogę ubrać w słowa wrażenia, jakie gra robiła na mnie za czasów swej świetności, choć i po dziś dzień cieszy oko, w żadnym wypadku nas nie odstraszając. To po prostu trzeba zobaczyć... widok chmur, wody... brakuje tylko możliwości "Lock-On" z Shenmue, aby móc to wszystko podziwiać jeszcze dokładniej . Tak jesteśmy jedynie zdani na widok TPP, czyli widok zza pleców naszego bohatera, co też jest bardzo dobrym (i powszechnym w tego typu grach) rozwiązaniem.


Dźwięk w PSO to poezja dla uszu gracza. Szczególnie miłe dla nich są nutki przygrywające w tle w różnorodnych lokacjach (tkj. Lasy, Jaskinie, etc.). Są one dopasowane odpowiednio do sytuacji i raczej nie zmieniają się zbyt często na danym poziomie, co muszę wziąść za minus, gdyż tak miłej muzyki nigdy za wiele.


Główną uwagę przykuwa jednak rozgrywka. Jest to swoista akcja z lekką domieszką przygody. Walki toczą się w tak zwanym "czasie rzeczywistym", co było wówczas swego rodzaju novum, gdyż w większości popularnych RPG mieliśmy doczynienia z pojedynkami turowymi. Tu jest inaczej. Tu jest na swój sposób lepiej. Rozgrywka zadowoli nawet najwybredniejszych graczy, ponieważ jak już wspomniałem nieco wcześniej, do wyboru mamy 3 klasy postaci, a w każdej 3 różne rasy. Są to więc: "Hunterzy", "Rangersi" oraz "Force", czyli po prostu czarodzieje (), wojownicy i "strzelcy". W każdej z tych klas mamy 3 wspomniane rasy: Human, Newman oraz Android. Każde z nich oczywiście się różni, np. Android ma większe HP, natomiast Newman ma największe ze wszystkich TP, Human sprawdza się doskonale w walce wręcz, itd. ... jak więc widać, zróżnicowanie jest naprawdę spore i przy dłuższej sesji każdą z postaci w końcu przekonamy się, która spełnia nasze oczekiwania i którą nam się najlepiej gra.


Po tym wszystkim chciałoby się tylko zasiąść do PSO i grać przez długie godziny, jest jednak coś, co brutalnie sprowadza nas na ziemię, do rzeczywistości. Tryb Off-Line jest zdecydowanie za mało rozbudowany, z racji tego, iż po przejściu gry możemy jeszcze przejść wszystkie quest'y, poszukać nowych broni, czarów i innych przydatnych item'ów, podnieść do jak największego level'a skill naszej postaci, ale po dłuższym czasie nasuwa się zwątpienie: Po co to wszystko ? Gra On-Line to massive damage pełną gębą: masa quest'ów, nowi znajomi, różne tryby rozgrywki, nowe epizody (!)... ale Off-Line możemy jedynie potraktować jako przedsmak prawdziwej zabawy w sieci. Znam tylko 2 osoby, będące w tak dużym stopniu maniakami PSO, że potrafili godzinami grać w ten tytuł, nie zważając na niedosyt z powodu braku sieciowej rozgrywki. Wątpię jednak, a żeby znalazł się ktoś, kto będzie grał w PSO ogrom czasu, nadal ekscytując się "setnym" przejściem Smoka, zarobieniem kolejnych pieniędzy za powtarzany dziesiąty raz z rzędu quest, etc. ... gra przyciąga, ale On-Line. Off-Line, jak już napisałem, jest bardzo fajnym sposobem na zapoznanie się z systemem gry, oswojeniem i późniejszym wkroczeniem w prawdziwy świat PSO.


Podsumuwując, Phantasy Star OnLine to dobry RPG, zachwycający gracza swym wykonaniem oraz przyciągający niezbyt wymagającym systemem gry - nie spodziewajcie się tu więc rozbudowanych statystyk z expert points do wykorzystania, etc. ...rozwój magii, a także samej postaci odbywa się tu na zasadzie zakupu czy też odnajdywaniu specjalnych dysków oraz automatycznym powiększeniu HP, TP oraz kilku innych "points'ów" o określoną wartość. Jest to doskonała sprawa dla niezbyt wymagających graczy oraz ludzi lubujących się w tego typu RPG. Niezbyt wiele myślenia, dużo akcji. Nie sposób jednak przejść obok tego tytułu obojętnie, ponieważ gra przyciąga wspomnianą grafiką (choć IMO lekko mangowe wykonanie byłoby tu jak najbardziej na miejscu - vide art'y związane z grą) i dźwiękiem, oraz - damn, ta gra naprawdę ma w sobie "to coś" i (muszę się powtórzyć) - On-Line oderwie was od rzeczywistości na długie godziny, dni, miesiące, lata... (?). Doskonałym przykładem jest to, iż i ja zasiadam właśnie ponownie do tego tytułu, przeklinając w duchu Segę za ogromny błąd, jaki popełniła, przyczyniając się do tak wczesnej śmierci Dreamcast'a oraz do zamknięcia serwerów PSO. Zrekompensujcie to Dreamcast'em 2 oraz nowym Phantasy Star i Shenmue na starcie, a wszystkie grzechy zostaną wam odpuszcone. No bo, któż by nie chciał zadośćuczynienia ?

Recenzja przeniesiona za zgodą autora i dzięki uprzejmości strony : www.dc-world.neth.pl